Pomijając różne emocje i różnice w zdaniach na temat wprowadzenia darmowych tabletów dla każdego ucznia szkoły podstawowej, pomysł motywowano tym, że uczniowie mogliby wreszcie porzucić te kilogramowe plecaki pełne niepotrzebnych i kosztownych podręczników. Nauczyciele zyskali by zaś nowe możliwości przykuwania uwagi słuchaczy na zajęciach i ich angażowanie w naukę. Faktycznie, zastąpienie bardzo drogich i niepraktycznych ciężkich książek ich elektronicznymi wydawnictwami z pewnością nie wpłynęło by negatywnie na samą wartość procesu kształcenia.
Co jednak w całym tym projekcie okazało się zdecydowanie bardziej problematyczne, to ustalenie parametrów takiego idealnego tabletu w taki sposób, aby nie był on jednocześnie zbyt drogi, ale gwarantował odpowiednie funkcjonowanie przez wiele lat. W domyśle ustawodawcy uczniowie mieliby taki sprzęt pozostawiać w szkole i korzystać z niego tylko podczas lekcji, ale i w takich warunkach nie trudno wyobrazić sobie liczne wypadki uszkodzenia sprzętu czy oprogramowania. Firma decydująca się nad dostarczenie takiego sprzętu szkole najpewniej musiałaby także zagwarantować przez wiele lat odpowiedni serwis gwarancyjny takich urządzeń.
W oczach analityków rynkowych nie tak łatwe byłoby również znalezienie wydawcy skłonnego do zaprzestania druku książek w formie klasycznej i przerzucenie się nagle na produkowanie elektronicznych podręczników i zeszytów ćwiczeniowych oraz sprzedawanie ich, co zrozumiałe, po niższej cenie. Jeśli zaś specjalnie z myślą o pisaniu elektronicznych materiałów do nauki miały powstawać nowe i konkurencyjne przedsiębiorstwa, najpewniej cały proces przygotowania nowego alternatywnego programu nauczania i jego zaakceptowanie przez liczne organy administracyjne – trwałoby wiele lat.
Nie dziwi więc, że ostatecznie pomysł zagwarantowania każdemu uczniowi w szkole tabletu został porzucony przez rządzących i najpewniej powróci dopiero za jakiś czas. Ponieważ jednak w świecie informatyki i mobilnych aplikacji jeden rok to wyjątkowo długi okres, może taki czas wystarczyć na przygotowanie zakresu zupełnie nowych i jeszcze tańszych urządzeń oraz narzędzi cyfrowych do nauki. Ważne w tym kontekście jest także przekonanie rodziców, gdyż to ich opór i brak przekonania do konkretnych reform w systemie edukacji jest w stanie najskuteczniej osłabić siłę jakiegokolwiek przekazu. Jeśli zaś sami rodzice dostrzegą, jak ważne dla zachowania potencjałów rozwojowych ich dzieci jest dostarczenie im także cyfrowych narzędzi do nauki – ich głos z pewnością stanie się słyszalny.
Wprowadzenie nowych urządzeń i aplikacji do szkół musi postępować w harmonii z tym, co dzieje się w gospodarce, kulturze, mediach i chociażby rynku pracy. Tylko w tedy uczniowie wychodzący ze szkoły będą w stanie bez problemu wykorzystać możliwości stworzone im przez świat zewnętrzny. Nie ma bowiem nic gorszego, niż wykluczenie cyfrowe w czasach, które praktycznie całkowicie podporządkowane zostały mediom elektronicznym i informatyzacji życia codziennego oraz pracy.